niedziela, 23 października 2011

Odcinek 11 "Koniec"

Lilly zeszła po schodach do piwnicy. Było ciemno. Próbowała wyczuć dotykiem drzwi, ale ich nie było. Zaczęła pchać ścianę. Ujrzała wąską strużkę światła. Pchnęła jeszcze raz i weszła do niewielkiego mieszkanka, z malutką łazienką, łóżeczkiem dla dziecka, dwoma śpiworami w kącie, lodówką napełnoiną zapasami i spiżarnią. Nakarmiła Malaysię i położyła ją spać.

Sama weszła do śpiwora i starając się nie myśleć o tym, co może spotkać Jake' a, zasnęła.

***

Do domku wbiegł żołnierz i z dzikim okrzykiem rzucił się na Jake' a. Ten próbował się bronić, ale bezskutecznie. Został ugodzony nożem w szyję i upadł na podłogę.
Wróg pokręcił się po domu jeszcze chwilę, a widząc, że nie ma tu nic cennego, wyjął z kieszeni zapałkę, zapalił i rzucił na podłogę. Drewno szybko zajęło się ogniem.
 Wkrótce ogień dotarł do martwego już Jake' a i zaczął go "trawić".
Z gościa został tylko popiół. Niedługo ogień wygasł, pozostawiając resztki Jake' a i mebli. Ale Lilly o niczym nie wiedziała.
***

Lilly przez kilka lat siedziała w piwnicy. W tym czasie Malaysia zdążyła już podrosnąć. Nauczyła się chodzić, mówić...

Kiedy była już na tyle duża, że powinna zacząć chodzić do szkoły, Lilly nasysowała na dużym kartonie mapę świata najładniej jak potrafiła. Uczyła dziewczynkę geografii: opowiadała jej o danym miejscu, a Malaysia za nią powtarzała, chociaż nie zawsze się to udawało.


Pewnego wieczoru Lilly, przygotowując kolację, zauważyła, że kończą się zapasy. Postanowiła w nocy cichutko się wymknąć i pójść po jedzenie. Kiedy zasnęła Malaysia, Lilly wstała.

Bardzo starała się nie zbudzić dziewczynki. Przeszła przez drzwi jedne i drugie, ale za tymi ostatnimi czekała ją niezbyt miła niespodzianka. Zamiast Jake' a zobaczyła popiół i spalony dom. Przeraziła się.
Malaysia miała dobry słuch, więc zaciekawiona poczłapała za opiekunką.
- Co tu się stało?! - dziewczynka była bardziej zdziwiona niż przerażona.
- Sama nie wiem. Teraz wybieram się po jedzenie. Niestety, muszę cię ze sobą zabrać, bo i tak za mną pójdziesz.

Lilly wyszła na powietrze i poczuła się, jakby już nigdy nie miało się wydarzyć nic złego. Świeże powietrze, którego skosztowała po tylu latach, smakowało wyśmienicie. Patrzyła na miasto z góry. Nic nie burzyło spokoju. Wojna się skończyła. Malaysia, która szła za Lilly, przebiegła obok niej z okrzykiem "Kto drugi na dole, ten ciapa!". Radosna, mimo utraty ukochanego, puściła się w dół. Niestety, za późno zauważyły most, który przetrwał wojnę, ale był w nienajlepszym stanie i nikt tędy nie przejeżdżał, z obawy, że może się zarwać. Wbiegły na chwiejną budowlę, niczego nieświadome. Ciekawska Malaysia złapała się barierki, spojrzała w dół i... spadła. Lilly próbowała ją chwycić, ale za późno zareagowała. Obie utonęły.




Ciągu dalszego nie będzie. Pozabijałam wszystkich bohaterów, więc nie ma już o czym pisać. Nie usuwam bloga: jeśli chcecie, zacznę następne fotostory o tym samym tytule, ponieważ nie da się już zmienić adresu strony. Swoje pomysły na następną historię możecie umieścić na moim drugim blogu ( thesims3-nika121.blogspot.com ), ponieważ tutaj brakuje opcji 'Anonimowy'. Nie wiem, jak zakończyć, więc napiszę:
HAPPY SIMMING!

niedziela, 9 października 2011

Odcinek 10 "Ucieczka"

- Ale... jak to? Dlaczego... - nie dokończyła. Przerwał jest straszliwy huk, gdzieś z oddali napłynęły dźwięki jakby wybuchu bomby.
- Jake, co się dzieje? O co cho...
- Szybko! Nie mamy czasu! Potem ci wyjaśnię!
Lilly i Jake wybiegli z kawiarni.
***
Stali przed małą chatką z drewnianych bali, umiejscowioną między pagórkami. Z lotu  ptaka przypominała starą, wiejską chałupę, do której nikt nie odważyłby się nawet podejść. Wydawało się także nieprawdopodobne, żeby dostrzec domek z miasta. Jednak nowe lokum nie było w rzeczywistości tak bezpieczne, jak im się wydawało.
- No to co miałeś mi wytłumaczyć??? - Lilly uniosła brwi.
- Kilka tygodni temu miałem sen, w którym widziałem nasze miasto i wojnę. Przeciwnicy napierali na nas ze wszystkich stron. Budynki były zniszczone, ludzie nie mieli dokąd uciekać. Ulice były pełne trupów. Niby to tylko sen, ale kiedy się obudziłem, miałem wyraźne przeczucie, że jeżeli rzucę wojsko, ty przeżyjesz. No i zaczęło się. Jest wojna.
Lilly nie wiedziała co powiedzieć. Jej usta owierały się i zamykały, oczy wyglądały jak dwa spodki.
- Co? Jesteś... Jesteś wróżbitą?
- Nie. Chyba nie. Nic mi o tym nie wiadomo. - Jake próbował się uśmiechnąć.
Nagle zadzwoniła komórka Lilly.
- Tak? O co chodzi, Kim?
- Słuchaj: przyjadę do ciebie za pół godziny, muszę zostawić u ciebie swoja córkę, mój mąż nie żyje, a mnie trafili w rękę, chyba niedługo się wykrwawię... Gdzie jesteś?
- W jakimś dziwnym domku. Idź do lasu, przejdź przez cały, potem cały czas biegnij na północ. Zobaczysz małą chatkę z drewnianych bali. To tu.
- Dob... Aaaaaa!!! - połączenie się urwało.
***
- Wejdę do środka, zobaczę, czy nie nadchodzą. - rzucił Jake i przeszedł przez próg.
- Okej, ja tu poczekam na Kim i jej małą.
Lilly odwróciła głowę i zobaczyła niską kobietę biegnącą w jej kierunku. Oblepione krwią jedno ramię zwisało bezwładnie, zawieszone na szyi bandażem.
- Kim, no jesteś wreszcie! Kim?
Kim ostatkiem sił dobiegła do Lilly i upadła. Przez chwilę oddychała ciężko, po czym westchnęła. Delikatna mgiełka uniosła się z jej ciała i poszybowała w stronę chmur. Zastygła w uśmiechu twarz i zamknięte oczy mogły oznaczać tylko jedno. Kim umarła.
Z oczu Lilly pociekły łzy. Wzięła małą na rękę i przytuliła.
- Będę cię chronić tak mocno, jak tylko chciałaby twoja mama - szepnęła.
- Jake, musimy zrobić pogrzeb Kim. Zakopiemy ją niedaleko, najlepiej zaraz. Była skromna, jestem pewna, że nie chciałaby robić nam kłopotu, ale jakoś musimy ją pochować. Na razie muszę zająć się Malaysią.

- Lilly, nie mamy czasu, właśnie zobaczyłem, że zbliżają się! Są pół kilometra stąd! Albo raczej jest, bo on jest jeden, ale w moim śnie wystapił jako najgorszy z nich. Połóż Maliznę, czy jak jej tam na podłodze i popchnij ścianę. Będziesz wiedziała, co robić. Ja obstawiam drzwi.
Lilly zgodnie ze wskazówkami Jake' a oparła się o ścianę i mocno ja pchnęła. Otworzyła do końca. Wzięła dziewczynkę na rękę i przeszła na drugą stronę. Drzwi zaczęły się zamykać. Zapytała jeszcze:
- A co będzie z tobą?
- Nie wiem - odpowiedział Jake.

CDN...

sobota, 3 września 2011

Odcinek 9 "Wyjście na prostą"

- Lilly, ja cie strasznie przepraszam. Byłem głupi, wiem, ale teraz chciałbym ci to jakoś wynagrodzić. Cieszę się, że wyszłaś cało z tego wypadku i ... mam dla ciebie kwiaty. - zaczął Jake.


- Róże? Moje ulubione! Ale... coś się tu błyszczy... Zaraz... Pierścionek?! Oświadczasz mi się? To cudownie!
- Czyli wyjdziesz za mnie?
- Oczywiście!
- A dom? Podoba ci się?
- Jasne! Super, że się wyprowadziliśmy.
- Nie powiedziałem ci jednego... moja mama się przeprowadziła do innego miasta. Razem z Alex i Tomem. Powiedziała, że takiego syna to ona nie chce i dla niej jestem już obcym.
- Nie! Naprawdę? Fantastycznie! Wiesz, tak sobie pomyślałam, że może byśmy poszli gdzieś dzisiaj.
- Tak, też o tym myślałem. Zarezerwowałem już nawet stolik. Kawiarnia "Nad morzem", twoja ulubiona.
***

- Halo? Laura? Cześć! Słuchaj, obdzwoń dziewczyny, urządzam wieczór panieński! Dzisiaj, o 19, ok? No, to pa.


***

- Dzień dobry. Mieliśmy rezerwację, stolik numer 5.
- Witam. Tak, rzeczywiście. Proszę spocząć.
- Dziękujemy. Poprosimy "Półmisek Oliwek Szczęścia" i...
- ... "Przepyszny Koktajl z Krewetek".
- Tak, oczywiście, zaraz przyniosę. - kelner odszedł do kuchni.
- No i co, podoba ci się? - zapytał Jake.
- Jest cudownie. - odparła Lilly. - Wiesz, pomyślałam sobie, że skoro dzisiaj idziesz na mecz z kumplami, to urządę wieczór panieński.
- Proszę, oto państwa zamówienie, życzę smacznego. - kelner postawił talerze przed Jake' iem i Lilly. Zaczęli jeść.

- Skończyłem. Idę poprosić o rachunek. No i mam ci jeszcze coś do powiedzenia.
- A co? - zaciekawiła się Lilly.
- Niedawno narzekałaś, że skoro jestem w wojsku, to nie mam dla ciebie czasu... więc zrezygnowałem z tej pracy.
Widelec Lilly z głośnym brzdękiem upadł na podłogę.
CDN...


Podziękowania dla Ibiscotti za Kawiarnię "Nad morzem". Jest super!

sobota, 27 sierpnia 2011

Odcinek 8 "Lilly, nie!!!"

- Lilly, nie!!! - Jake w mgnieniu oka skojarzył fakty. - Ty... - zwrócił się do Alex - ty też to zrobiłaś! Jesteś w spisku z moją matką, ale tobie chodzi tylko o pieniądze! Dobrze, że nie zdążyłem założyć obrączki, ślub jest nieważny!!!

- Ale... - tyle tylko zdążyła wydukać Alex, ale Jake tego nie słyszał. Biegł już do wody.

W mgnieniu oka zdjął buty i  skoczył do wody. Po chwili płynął z zawrotną prędkością w kierunku Lilly.
- Rat...chlup! - Lilly całkowicie zanurzyła się pod wodą, bo Carole zrzuciła na nia z góry torebkę foliową z kamieniami.
Jake, widząc to, zanurkował i złapał Lilly za rękę. Ona tymczasem zdążyła już stracić przytomność. Wynurzyli się na powierzchnię. Ubrania mieli przemoczone, toteż z trudem utrzymywali się na wodzie. Jake zarzucił sobie Lilly na plecy i popłynął w kierunku brzegu. W końcu złapał się skał i podciągnął się, drugą ręką trzymając Lilly.
- Lilly, już po wszystkim, obudź się, proszę... - z oczu Jake' a popłynęły łzy. Zostawił Lilly na piasku i pobiegł do budki telefonicznej. Wygrzebał z kieszeni cudem uratowaną monetę i włożył do automatu. Zadzwonił na pogotowie.
- Tylko przyjeżdżajcie szybko, błagam...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

sobota, 20 sierpnia 2011

Odcinek 7 "Pchnięcie"

- Dzień dobry - Alex podeszła do stojącej na skraju lasu Carole.
- Witaj, moja droga.
- Czyli pani naprawdę żyje?

- Tak. Bierzecie z Jake' iem ślub, nieprawdaż?
- Taaak.
- Więc chodź, opowiem ci o moim planie.

***

- Tom, wyłącz to. Mam ci coś do powiedzenia. - Alex weszła do pokoju swego syna.
- Mamo, nie widzisz, że ja teraz NIE mogę? Jak przerwę to stracę wszystkie punkty,a tak dobrze mi szło.
- Wyłączysz to sam, albo nie ręczę za siebie.
- No już dobrze, dobrze. O co chodzi?
- Bierzemy z Jake' iem ślub, wreszcie będziesz miał prawdziwego ojca.
- Nooo... to fajnie.
***

- Strasznie się denerwuję, wiesz, kochanie? - Jake objął Alex ramieniem.
- Ja też, kto by się nie denerwował przed ślubem.
- Hej! Chodźcie już! - Patricia zawołała przyjaciółkę.
Alex i Jake przeszli pod łuk ślubny. Oboje wymarzyli sobie bajkowy ślub na plaży, więc Jake uszczuplił trochę fortunę i wynajął plażę.
- Alexandro Diamond, czy chcesz poślubić tego mężczyznę?
- Tak.

- Jacobie Missin, czy chcesz poślubić tą kobietę?
- Ta... - ciszę przerwał krzyk.
Wszyscy, łącznie z młodą parą spojrzeli w kierunku, z którego dobiegł. Na moście stały Lilly i Carole, próbująca ją zepchnąć do wody.
W końcu jej się to udało. Lilly spadała.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

sobota, 13 sierpnia 2011

Odcinek 6 "Salon piękności"

- Hej Patricia! Siema Kliong! No i Claudia! Kumpele na zawsze! - Alex weszła do salonu piękności. Była tu codziennie po kilka godzin, więc znakomicie znała stylistkę Patricię, Chinkę Kliong - recepcjonistkę i przyjaciółkę z dzieciństwa - fryzjerkę Claudię. Claudia tylko udawała, że lubi Alex. Tak naprawdę zazdrościła jej urody, powodzenia u kolegów, pieniędzy, popularności i właściwie wszystkiego.
- Siadaj, skarbie. - Claudia posadziła Alex w fotelu przed lustrem. - Dzisiejszy outfit?
- Dzisiaj chciałabym przymierzyć suknię ślubną. - w tym momencie do środka weszła Lilly. - Wiesz, bierzemy z Jake' iem ślub. - "Co?! Jak on mógł! Tylko spokojnie..." myślała Lilly.
- Och! To cudownie! - wykrzyknęła Claudia. - A kiedy?
- Pojutrze, a tak przy okazji to wszystkie jesteście zaproszone. - Alex rozejrzała się po salonie i dostrzegła Lilly. - Ty też. Potem rozdam zaproszenia.
Lilly podeszła do Patricii i zaczęła rozmowę.
- Czy pani jest stylistką?
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Chciałabym zmienć swój styl, no i ogólnie odciąć się od dotychczasowego wizerunku.
- To da się zrobić. Od czego zaczynamy?
- Chciałabym ściąć włosy.

***

- Nie, wiesz, trochę przydługa na mnie ta suknia. A ta fryzura... jakaś taka za grzeczna. - Alex oceniła strój zaproponowany przez Patricię.
- Ok, mam ślubną kieckę w wersji mini. A na dzień ślubu moim zdaniem powinnaś przefarbować i spiąć włosy.
- A ja? - Lilly niecierpliwiła się przed lustrem.
- Już do pani idę.
Po chwili długie włosy dziewczyny leżały na podłodze, a ona sama przeglądała się w lustrze.
- Wyglądam... świetnie. - Lilly była zaskoczona efektem.
- Oczywiście. Teraz oddam panią w ręce naszej fryzjerki i ona umodeluje pani włosy.
- To widzimy się na ślubie! - Alex z suknią pod pachą wyszła z salonu.

CDN...

sobota, 6 sierpnia 2011

Odcinek 5 "Z(a)miana

Carole Missin zmierzała do lasku za miastem.
"Zatrzymam się na swojej polance, chyba nikt się nie zorientuje, że żyję" myślała. W pewnej chwili usłyszała jakieś głosy.
- Tak długo na to czekałam...
- Wreszcie się doczekałaś. Ja też zrozumiałem, że to ciebie bardziej kocham.
"Kto to?" pomyślała Carole, ostrożnie wychylając głowę zza krzaka.

Ujrzała swojego syna Jake'a i Alex, siedzących na skraju lasu. Oglądali spadające gwiazdy.

"Nareszcie Jake'uś znalazł przyzwoitą dziewczynę" cieszyła się w myślach Carole.
- Wiesz co? - spytał Jake wstając.
- Co? - zdziwiona Alex patrzyła jak Jake wstaje i zrobiła to samo.
- Chciałem to powiedzieć od dawna... Wyjdziesz za mnie? - nagle uklęknął i wyjął z kieszeni pierścionek.
- Ooooch! O-oczywiście. - "Nareszcie!", pomyślała Carole.

***

Pół godziny później Alex i Jake opuszczali las. Przez te 30 minut Carole wygrzebała z torebki kartkę i długopis. Napisała list do Alex, w którym nakazywała jej przyjść następnego dnia o piątej do lasu i nikomu nic nie mówić. Kiedy para przechodziła obok kryjówki staruszki, ta dyskretnie podłożyła nogę Alex. Dziewczyna runęła na mech.
- AUUUUUU!!! - zawyła Alex. Carole tymczasem wsunęła list do torebki dziewczyny.
- Bardzo cię boli? - zapytał zaniepokojony Jake.
- Taa-ak - Alex wybuchnęła płaczem.
- Chodź, poniosę cię. Pojedziemy do szpitala...- na myśl o szpitalu głos uwiązł mu w gardle.


***

Kilka godzin później Lilly tarła oczy rękami. Przed chwilą wstała. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że Jake zostawił ją dla Alex. I zdradzał z nią! To było straszne i wstrętne. Dzięki temu całą noc przepłakała. Tusz i szminka rozmazały się na jej twarzy. "Nie powinnam tu tak siedzieć i się zamartwiać. Nowe ciuchy i nowy styl dobrze mi zrobią." postanowiła Lilly.
Udała się więc do salonu piękności.

CDN...