sobota, 3 września 2011

Odcinek 9 "Wyjście na prostą"

- Lilly, ja cie strasznie przepraszam. Byłem głupi, wiem, ale teraz chciałbym ci to jakoś wynagrodzić. Cieszę się, że wyszłaś cało z tego wypadku i ... mam dla ciebie kwiaty. - zaczął Jake.


- Róże? Moje ulubione! Ale... coś się tu błyszczy... Zaraz... Pierścionek?! Oświadczasz mi się? To cudownie!
- Czyli wyjdziesz za mnie?
- Oczywiście!
- A dom? Podoba ci się?
- Jasne! Super, że się wyprowadziliśmy.
- Nie powiedziałem ci jednego... moja mama się przeprowadziła do innego miasta. Razem z Alex i Tomem. Powiedziała, że takiego syna to ona nie chce i dla niej jestem już obcym.
- Nie! Naprawdę? Fantastycznie! Wiesz, tak sobie pomyślałam, że może byśmy poszli gdzieś dzisiaj.
- Tak, też o tym myślałem. Zarezerwowałem już nawet stolik. Kawiarnia "Nad morzem", twoja ulubiona.
***

- Halo? Laura? Cześć! Słuchaj, obdzwoń dziewczyny, urządzam wieczór panieński! Dzisiaj, o 19, ok? No, to pa.


***

- Dzień dobry. Mieliśmy rezerwację, stolik numer 5.
- Witam. Tak, rzeczywiście. Proszę spocząć.
- Dziękujemy. Poprosimy "Półmisek Oliwek Szczęścia" i...
- ... "Przepyszny Koktajl z Krewetek".
- Tak, oczywiście, zaraz przyniosę. - kelner odszedł do kuchni.
- No i co, podoba ci się? - zapytał Jake.
- Jest cudownie. - odparła Lilly. - Wiesz, pomyślałam sobie, że skoro dzisiaj idziesz na mecz z kumplami, to urządę wieczór panieński.
- Proszę, oto państwa zamówienie, życzę smacznego. - kelner postawił talerze przed Jake' iem i Lilly. Zaczęli jeść.

- Skończyłem. Idę poprosić o rachunek. No i mam ci jeszcze coś do powiedzenia.
- A co? - zaciekawiła się Lilly.
- Niedawno narzekałaś, że skoro jestem w wojsku, to nie mam dla ciebie czasu... więc zrezygnowałem z tej pracy.
Widelec Lilly z głośnym brzdękiem upadł na podłogę.
CDN...


Podziękowania dla Ibiscotti za Kawiarnię "Nad morzem". Jest super!