- Widzieliście, jak ten chłopak wybiegł? Hahaha!
- A z nim ta fajna blondyneczka w szpilkach! Hehehe!
- Moim zdaniem nie powinniście śmiać się z niego. Jeżeli umarła mu mama, to naturalne, że jest smutny.
- Jego matka żyje.
- Skąd wiesz?! - zapytali chórem zdziwieni lekarze.
- To było tak:
"W zeszłą niedzielę Carole Missin odwiedził syn i chyba wnuk. Rozmawiali, no wiecie, jak rodzina.
- Wiesz, babciu, dostałem czwórkę z angielskiego w piątek.
- To cudownie!
- A kto tam leży?
- Och, to pani Kicker, biedaczka, też miała zawał.
Po mniej więcej godzinie takich pogaduszek poszli. Nadszedł czas na obchód. Gdy stanąłem przy łóżku Missin, ona się podniosła.
- Czy pani już się dobrze czuje? - zapytałem.
- Och, tak. Znakomicie.
- To świetnie, miałem panią zaraz wypisać.
- Chwileczkę... Chciałabym, żeby zrobił to pan tak, aby moja rodzina myślała, że nie żyję.
- Ale jak to zrobić?
- Ja będę leżała w łóżku, wtedy urządzenia wyświetlą, że nie żyję. Oczywiście, muszą być świadkowie z mojej rodziny. A na pogrzeb dacie im szkatułkę ze zwykłym popiołem. Niech myślą, że moja ostatnia wola to spalenie mnie przez szpital.
- Niby dlaczego mam to robić?
- Bo ja panu zapłacę. - wtedy stara wyciągnęła forsę."
- I koniec historii?
- Tak.
Niespodziewania do pokoju lekarskiego weszła Carole Missin we własnej osobie.
- Mogę już iść?
- Tak, tak.
Staruszka wyszła ze szpitala.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...